sobota, 9 stycznia 2016

Ziemniak i Spółka - Szczecin - Plac Zgody 1 (Deptak Bogusława)


Ocena: 3/5
Plusy: fajny pomysł na biznes, smaczny i duży ziemniak, miła i szybka obsługa
Minusy: frytki po dowiezieniu do domu były niejadalne (nawet po odgrzaniu), a całe auto śmierdziało tłuszczem...
Porcje: dość duże
Ceny: dość drogie (jak na ziemniaka)
Godziny otwarcia: było 24 h, ale obecnie od 12 (więc późne śniadanie), ale w piątki i soboty czynne do 4 rano, więc na bardzo wczesne śniadanie ;-)





Jak widzicie po zdjęciu głównym lokal odwiedziłam już jakiś czas temu. Nie splajtował przez ten czas, to chyba ludzie tam chodzą. Ja byłam tylko raz. Lokalizacja jest bardzo fajna, bo na deptaku, więc w cieplejsze dni można siąść na świeżym powietrzu. W środku lokal jest malutki, ale w sumie to taki fast food, więc długo się tam nie przesiaduje. Menu oscyluje wokół ziemniaka, ale znajdziemy tu też kiełbaskę i smażony ser. Poniżej załączam skan menu ze strony Ziemniaka i Spółki, bo to które pstryknęłam latem, nie jest już aktualne...

Nie mogło być inaczej - wybrałam pieczonego ziemniaka na bogato! Wtedy kosztował 13,50 zł, ale teraz zdrożał do 14 zł (wydawało mi się, że raczej będę musieli obniżyć ceny, no ale się myliłam...). Dostałam pięknego, wielkiego ziemniaka, bardzo miękkiego z bekonem, serem, kukurydzą,cebulą i czerwoną fasolą zatopionymi w sosie śmietanowym. Nie będę zaprzeczać, ziemniak był bardzo dobry, choć taka ilość sosiku to pewnie nie jest zdrowa ;-)  Najadłam się do syta!


Dlatego też frytki, których koniecznie chciałam spróbować (toż to przecież specjalność zakładu), zabrałam na wynos do domu. Kupiłam porcję podwójną, bo sądziłam, że dzieciaki mi wyjedzą (wtedy kosztowały 6,50 zł, ale teraz widzę, że są po 7,50 zł, ale porcja jest duża, więc cena raczej adekwatna). Podobało mi się firmowe opakowanie z nalepką, cenię takie detale. Sosik do fryte dostałam osobno spakowany w pudełeczku.


Potem jednak było już tylko gorzej... Cały samochód przesiąkł mi zapachem "starego" tłuszczu (w cudzysłowiu, bo nie mam żadnych dowodów na to, że był stary, ale na pewno był śmierdzący), a frytki były niesmaczne nawet po podgrzaniu. Cała partia niestety poszła do śmieci... Duży zawód, bo spodziewałam się, że zjem pyszne frytki, jak u mojej babci, które czy to na ciepło, czy to na zimno były wyśmienite. 


Podsumowując... Hmmm... Ziemniak bardzo fajny, choć troszkę drogi, frytki beznadziejne, szkoda, że akurat wtedy nie było smażonego sera, bo strasznie chciałam spróbować i jeszcze pewnie to zrobię, a przy okazji zamówię ziemniaka, jak nie będę akurat się odchudzać ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz